Translate

sobota, lipca 22, 2017

RICO Bagley

Pewnego pięknego dnia... rozmawiałam z mężem tzw. gorąca czerwona linia;) Tak, tak... mój maż służy w Armii Amerykańskiej. Zauważyłam, że ktoś mnie zaczepia na Twitterze - ..mam na imię Rico. Od niechcenia zerknęłam na jego profil. Widzę znajome mi miasto na Bliskim Wschodzie. Chwila zadumy - cholera mój mąż tam jest! Pierwsza myśl pewnie jakiś jego znajomy którego nie miałam okazji poznać?! Co robię? Z grzeczności odpisuje na wiadomość, którą mi wysłał. Przy okazji pytam małżonka, na chwile przed wyruszeniem na kolejny patrol - pytam go o owego Rico. Jakie jest moje zdziwienie jak mówi mi "Kochanie nikogo takiego nie ma na terenie bazy!." Myślę, ciekawa sprawa, a że jestem kulturalną osobą dalej grzecznie odpisuje na wiadomości. Jak już Wam wspomniałam na wstępie oszuści mają "swoje sposoby" aby wyłudzić od nas pieniądze opowiadają nam heroiczne historie jak to sami wystrzelali cały oddział Talibów tracąc przy okazji połowę swojego teamu przy okazji znajdują tajną kryjówkę wypełnioną kosztownościami niczym Fort Knox. 
No cóż do takich artystów należy Rico - wierzcie lub nie, ale płakałam ze śmiechu czytając jego brednie jakie mi wysyłał. Rico nie poddał się i skoro raz mu się nie udało wyłudzić pieniędzy spróbował drugi raz. Fakt, że w nad wyraz kulturalny sposób delikatnie mu naubliżałam wyzwalam od oszustów, kłamców itd. ale i to nie pomogło. Dzielny Rico się nie poddał i coś czuję, że zawzięcie będzie próbował dalej pomijając fakt, iż mam męża i kompletnie nie wierzę w to co on opowiada...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za komentarz!